Misja – blisko widza

Kontent – od planszy po lokalne CNN

Od początku wiadomo było, że będą to nie tylko lokalne redakcje i dziennikarska praca, ale przede wszystkim misja. Wychowani na najlepszych wzorcach dziennikarze widzieli się także w roli animatorów życia społecznego i kulturalnego w swoich miastach. Nieważny był brak sprzętu, a czasami i umiejętności.

Redakcje porywały się na wielokamerowe nagrania i transmisje koncertów, sesji, uroczystości i innych wydarzeń, uczestniczyły w pracy sztabów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, transmitowały niedzielne msze św. z pobliskich kościołów i mecze ligowe miejscowych drużyn. Bogda Orzechowska z TV Suwałki tak wspomina tamte czasy: „Zimą 2001 roku naprawdę poszliśmy na całość i w dniu finału WOŚP zrobiliśmy program na żywo. Po 3 godzinach, około 13.00 do redakcji zadzwonił człowiek z lokalnego sztabu i zażądał wyłączenia emisji. Okazało się, że całe miasto siedzi przed telewizorami i wolontariusze nie mogą nazbierać datków. No i co mieliśmy zrobić? Jesteśmy chyba jedyną telewizją, która poprosiła widzów, żeby przestali nas oglądać.... Zapowiedzieliśmy, że przez dwie godziny będzie powtórka tego, co pokazywaliśmy do tej pory i udało się. „Szpieg” poszedł na antenę a ludzie na ulice. I wtedy dopiero się zaczęło. Po dwóch godzinach widzowie zaczęli przychodzić do naszego studia. Jechaliśmy z tym programem do 21.00. Kończyliśmy boso, zachrypnięci, półprzytomni ze zmęczenia. Ale głodni nie byliśmy, bo nam mieszkańcy przynosili kanapki, do redakcji przyjechał też tort, dowozili nam kawę, herbatę. Przyszedł też Józef Gajewski, ówczesny prezydent miasta. Dowiedzieliśmy się, że niegdyś grywał na saksofonie. I błyskawicznie znalazł się saksofon, na którym grał w naszym programie na żywo. To był jakiś obłęd.” Ale podobnie jak TV Suwałki postępowały inne lokalne telewizje – informując o wydarzeniach w mieście, zachęcały do wyłączenia telewizora i wyjścia do miasta.

W Elblągu podczas finałów WOŚP program także szedł przez cały dzień, a wieczorem zaczynały się prowadzone na żywo licytacje przedmiotów podarowanych przez lokalne firmy i VIP-ów. Były więc papieskie medale przekazane przez Biskupa Elbląskiego, obrazy i pamiątkowe pióra podarowane przez władze miasta, sentymentalne pamiątki od sportowców i artystów i specjalne gadżety od wielkich firm, jak Alstom i EB. Największą furorę robiła jednak olbrzymia maskotka bociana, która wracała na licytację co roku. Bocian ten miał szczególną moc, bowiem szczęśliwym darczyńcom przynosił upragnione potomstwo. Naprawdę!

Były też własne, społecznie ważne inicjatywy. Np. w Policach „na żywo” licytowano podarowane przez plastyków obrazy, a zebrane pieniądze telewizja przekazała do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Tanowie. Telewizja Elbląska latem 2001 roku zaledwie w dwa dni zorganizowała trzytygodniowy wypoczynek nad morzem dla 50 dzieci powodzian ze wsi Morawica k. Kielc. Dzieci powróciły do swych domów już po ich uporządkowaniu z najgorszego brudu i zniszczeń. Lokalne telewizje zbierały pieniądze dla pogorzelców, opiekowały się przyjeżdżającymi na wakacje dziećmi z Kazachstanu, pomagały weteranom i osobom skrzywdzonym przez los, prowadziły własne śledztwa w sprawach, które lokalna władza próbowała „pozamiatać pod dywan”. Ale przede wszystkim przekazywały i nadal przekazują rzetelne informacje z własnego miasta. Informacje, które gdyby nie one, nigdy nie trafiłyby na antenę telewizyjną, bo nie są sensacyjne. W większości to dobre wiadomości, a takich inne telewizje raczej nie podają.

Nasze telewizje z czasem zaczęły specjalizować się w wybranych działaniach i umiejętnościach. Na przykład Telewizja Obiektyw z Krosna realizuje coraz droższe fabularyzowane produkcje, oparte na wydarzeniach historycznych w swoim regionie. Podobne seriale tworzy WTK, angażując profesjonalnych historyków i aktorów. Telewizja Sudecka stworzyła prestiżowy plebiscyt gospodarczy i od 8 lat lokalnym biznesmenom i samorządowcom przyznaje „Sudeckie Kryształy” i uroczystość tę transmituje do telewizji i internetu. Transmisje wielkich koncertów i festiwali muzycznych to domena Telewizji Bogatynia, Telewizji HTS Słubice i Telewizji Mazury z Ostródy. Żeby sprosta coraz bardziej wyrafinowanym zadaniom, nadawcy zaczęli łączyć swoje siły i nawzajem wspierać się sprzętem i kadrą.

Dziś w telewizjach miejskich pracują młodzi ludzie po studiach filmowych i operatorskich, po dziennikarstwie i z nagrodami na przeglądach aktorskich i recytatorskich. Ale gdy zaczynaliśmy swoją przygodę, przed kamerami stawali równie młodzi ludzie, których atutem było wyłącznie wielkie zaangażowanie i talent. Przebojem zdobywali widzów, najpierw w telewizji kablowej, a później na antenach ogólnopolskich. W Dzierżoniowie zaczynał swoją karierę Jarosław Kuźniar, na osiedlu w Ursynowie - Jolanta Pieńkowska, w Elblągu znana również z TVN Anna Kleina, a to zaledwie kilka przykładów, bo należałoby dodać jeszcze operatorów, wydawców i wielu innych specjalistów, którzy po praktyce w lokalnej telewizji pracują w wielkich stacjach lub instytucjach. Tak, lokalne telewizje niewątpliwie podnoszą jakość życia na polskiej prowincji nie tylko tym, że niosą informację i rozrywkę, ale też dlatego, że są pierwszym niezwykle atrakcyjnym miejscem pracy dla młodych ludzi, którzy marzą o karierze medialnej. I marzenia te, dzięki praktyce w swojej „kablówce”, czasami spełniają.