
Początkowo w sieciach kablowych było kilkanaście kanałów, w tym zaledwie kilka w języku polskim. Program lokalny nie miał wielkiej konkurencji, nadając pierwsze czasami nieporadne jeszcze serwisy lokalne i tasiemcowe relacje z wydarzeń mniejszej i większej rangi.
Program uzupełniały zdobywane w przeróżny sposób filmy i programy rozrywkowe. A te zaczynały iść w cenę, bo lawinowo rósł popyt. Trzeba było kupować coraz droższe licencje i opłacać prawa autorskie.
W maju 1996 r. członkowie Związku Telewizji Kablowych w Polsce spotkali się w Miętnem pod Warszawą, by założyć własny kanał telewizyjny dla sieci kablowych. Partnerami tego projektu miała być Wytwórnia Filmowa Czołówka i Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Z projektu nic nie wyszło, bo po sporządzonej kalkulacji okazał się zbyt drogi i nazbyt ryzykowny. Kolejne spotkanie w październiku 1997r. zorganizowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Telewizji Kablowych (OSTvK) w Ustroniu Morskim. Także tu dyskutowano na temat stworzenia „polskiej telewizji lokalnej”. I także bez skutku. Telewizje lokalne w tym czasie przygotowywały, zależnie od możliwości i wielkości miasta, od pół godziny tygodniowo do dwóch godzin dziennie własnego programu, pozostały czas antenowy wypełniając przekazami planszowymi (co wkrótce zakazano), albo programem kanału ATV, przywożonym z Łodzi przez taksówkarzy na kasetach VHS.
Jakość VHS już wówczas była nie do przyjęcia, stąd w roku 1996 sięgnięto po kontent oferowany przez spółkę ART TV z Poznania. Jej założyciel, Grzegorz Molewski nie tylko dążył do podniesienia atrakcyjności telewizji lokalnych, ale również do ich konsolidacji. Wspólnie z największymi operatorami kablowymi oraz firmą Zone Vision założył nową spółkę ART TV SAT, która program do sieci kablowych (pod logiem Twoja Telewizja Miejska) dosyłała poprzez izraelskiego satelitę. Projekt ten zakończył się nagle w czerwcu 2001 roku. Lokalne telewizje, które nadawały 7 dni w tygodniu 14-godzinny program z filmami fabularnymi, serialami i bajkami dla dzieci, nagle pozostały tylko z własnymi, lokalnymi audycjami.
W Elblągu ustawiono więc kamerę przy oknie, pokazując obraz na żywo z ulicy. I okazało się to niespodziewanym sukcesem. Natychmiast przed siedzibę telewizji przybiegły dzieci z okolicznych podwórek. Ich rodzice rano, jeszcze z łóżka włączali telewizor, by sprawdzić pogodę, a w soboty młode pary przyjeżdżały pokazać się całemu miastu w weselnych strojach. To dało do myślenia. A ponieważ w sieci kablowej raptownie przybywało kanałów i to w języku polskim, zrozumieliśmy, że nadszedł czas na specjalizację: lokalny kanał informacyjny, w którym nie będzie filmów fabularnych i rozrywki, a głównie audycje o tematyce lokalnej. Takie lokalne CNN, bo TVN24 pojawić się miał dopiero za dwa miesiące.